Od początku: wiosną 2017 leje, pada, mży i siąpi, więc trzeba sprawdzić czy na wiosce nie popłynęliśmy, hej.
Zrobiliśmy krótki wypad, połączony z inspekcją, delektowaniem się śpiewem ptaków i relaksem ;)
Szambo przetrzymało test, suchuteńkie mimo wody dookoła. Zakopiemy, wyrównamy poziom w ogrodzie i niebawem zaczniemy trzymać pion. Oraz uprawiać.
W domku widać zmiany, robi się ładnie, widać że ekipa limanowskiego górala działa prężnie i całość nabrała upragnionych kształtów domku. Teraz pozostaje podłączyć sprzęty łazienkowe,
postawić piec,
zasłonić przestrzeń nad schodami,
odrobinę posprzątać i wakacje można spędzić na wsi...
Czy to dziwne, że góral zamknął bramę na swoją kłódkę i musieliśmy przechodzić przez płot? Otóż nie wiemy, ale przechodziliśmy. Uprzedzając ewentualne skojarzenia polityczne zapewniamy, ze o skakaniu przez wspomniany płot nie było mowy ze względu na lokalne podtopienia oraz ogromną ilość błota. Bez metafor!
W ogrodzie obrodziło nam dżdżownicą.
Ogólnie rzecz ujmując, pachnie wiosną na wiosce,
a na placu zabaw krążą kury.
Na koniec długiego weekendu proponuję zapętlić sielankę: