piątek, 5 maja 2017

Nie przelewa się

Ale się trochę powodzi, bo wody mamy sporo. Na szczęście i o tym Milord pomyślał - jest pompa, więc pompa w ruch, woda won ;)



Od początku: wiosną 2017 leje, pada, mży i siąpi, więc trzeba sprawdzić czy na wiosce nie popłynęliśmy, hej. 



Zrobiliśmy krótki wypad, połączony z inspekcją, delektowaniem się śpiewem ptaków i relaksem ;)



Szambo przetrzymało test, suchuteńkie mimo wody dookoła. Zakopiemy, wyrównamy poziom w ogrodzie i niebawem zaczniemy trzymać pion. Oraz uprawiać.



W domku widać zmiany, robi się ładnie, widać że ekipa limanowskiego górala działa prężnie i całość nabrała upragnionych kształtów domku. Teraz pozostaje podłączyć sprzęty łazienkowe, 



postawić piec,



zasłonić przestrzeń nad schodami,



odrobinę posprzątać i wakacje można spędzić na wsi...



Czy to dziwne, że góral zamknął bramę na swoją kłódkę i musieliśmy przechodzić przez płot? Otóż nie wiemy, ale przechodziliśmy. Uprzedzając ewentualne skojarzenia polityczne zapewniamy, ze o skakaniu przez wspomniany płot nie było mowy ze względu na lokalne podtopienia oraz ogromną ilość błota. Bez metafor!



W ogrodzie obrodziło nam dżdżownicą.




Ogólnie rzecz ujmując, pachnie wiosną na wiosce, 


a na placu zabaw krążą kury.


Na koniec długiego weekendu proponuję zapętlić sielankę: