piątek, 14 listopada 2014

Jesień mimozami, a także na wiosce

Na wiosce pojawiły się wreszcie oznaki jesieni. Dosyć późno w tym roku, ale dzięki temu zdążyliśmy posadzić kilka roślin. 

Z dumą możemy oznajmić, że wszystkie nasze drzewka i krzewy mają swoją historię, którą chętnie przekażemy naszym "maluszkowskim". Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy wszystkie rośliny po prostu kupili w sklepie. O nie! Lepiej trochę skomplikować sobie oraz innym życie i np. namówić babcię Ulę i dziadka Romka, żeby wieźli wiśnię i dziką różę pociągiem... Każdy ma jakieś hobby, prawdaż. Jedyną roślinką ze sklepu jest właśnie wspomniana miniaturowa wiśnia, którą zakupiliśmy rok temu na pamiątkę kupna chałupki i w ramach urodzin Milorda. Wisienka spędziła prawie dwa sezony zakopcowana z doniczką w cieniu altanki dziadków w Kłodzku, w zimowym spa i dzielnie to zniosła. Niedawno wraz z ową wisienką przyjechała do nas dzika róża (pociągiem, właśnie tak, a co), z historią rodzinną dziadka Romka w tle - przybyła do Kłodzka dekady temu, przytargana przez jego ojca Mariana, het z ojcowizny pod Krosnem. Przepiękna, odporna na mrozy i inne paskudztwa róża znalazła zaciszne miejsce w cieniu ohydnego betonowego ogrodzenia, które być może kiedyś zastąpi albo chociaż zasłoni, jeśli prężnie się rozrośnie i rozprzestrzeni na odpowiedniej długości. Tudzież szerokości.

jesień

Przy beczce, służącej jako maszt przyszłej pergoli, Milord ulokował dwie sadzonki winogron niemieckiej odmiany, które sprawdziły się w Trzebnicy u wujka Edka. Mamy nadzieję, że w przyszłości będą tworzyć piękną ścianę i zaciszny zacieniony kącik nieopodal studni.

W szczątkowym jak na razie ogrodzie znalazły również miejsce: śliwka węgierka, czerwona porzeczka i róża pnąca z Droszowa od dziadka Mariana, brzoskwinia z Trzebnicy od wujka Edka, oraz maliny i dwa krzewy porzeczek po ś.p. wujku Heńku z Trzebnicy.

brzoskwinia

śliwka

porzeczka

W ten sposób powstaje ogród rodzinny, tworzony przez rośliny z przeszłością i drzewka po przejściach :)

Mamy nadzieję, że mimo dosyć kiepskiej ziemi, składającej się miejscami z bardzo gliniastego podłoża z powierzchowną warstwą żużla i gruzu, wszystkie rośliny się jakoś zaadaptują i będą ozdobą naszego małego ogródka.

sobota, 12 lipca 2014

Etap pierwszy i zarośla

Nieubłaganie zbliżyliśmy się do wyczerpania funduszy przeznaczonych na remont. Niestety były to prace, których efekty nie są zbyt widoczne, a czasem wręcz sprawiają wrażenie dużej demolki. 

W tym czasie chaszcze przerosły wysokość ogrodzenia i znowu trzeba się będzie z nimi uporać. Jednocześnie ogłaszamy zamknięcie placu budowy i spóźnione otwarcie sezonu piknikowego. ;)



czwartek, 22 maja 2014

okna na świat, wężyk i Pimpek

Poprzednia właścicielka domu wspomniała kiedyś, że za jej młodości były na froncie 3 okna, nie 2. Milord i Dziadek-Majster mierzyli więc, dumali, rozważali i zamówili, a teraz dom wygląda tak:


Bardzo nam się te okna podobają, dlatego zrobiliśmy sobie z nimi sesję zdjęciową :)



Od środka też jest nieźle, mimo że jeszcze jest mnóstwo do zrobienia. Nie mamy pieniędzy, żeby zrobić wszystko od razu, więc najbliższe biesiady będą, że się tak dosłownie wyrażę - w stanie surowym.


Z tyłu domu okna nie było, ale teraz już jest, by - jak to zgrabnie ujął Dziadek-Majster - nie zaskoczył nas komornik.


Ze względu na wysoki poziom wód gruntowych w okolicy i coroczną porę deszczową, Milord zastosował sprytne rozwiązanie problemu - nadmiar wody będzie odprowadzany wężykiem het, won, z dala od domu.


Z nowości - pojawił się gzyms na froncie i ktoś zabrał z ogrodu starą rynnę. Zapewne ktoś ją "zniknął" w celu oddania na złom. Ech, ci ekolodzy.


PS Na trasie do wioski stoi sympatyczny traktor, który na rejestracji ma napis "Pimpek". Może to nie maszyna rolnicza, tylko przyjaciel rodziny, kto wie?

piątek, 16 maja 2014

okna, kafelki i inne duperelki

Remont u Milordów trwa, ma się dobrze i może kiedyś się skończy. Łazienka pod nieistniejącymi chwilowo schodami została odrobinę powiększona, co zapewni nam komfort podczas załatwiania rozmaitych potrzeb (na razie od tego rodzaju potrzeb jest sławojka w ogrodzie :P).


Okna już są, tzn. zakupione i wymierzone, ale jeszcze nie wstawione, bo to i owo się przeciągnęło (święta, majówka etc.). Za chwilę jednak będą, rzecz jasna w miejscach, które im się należą z dziada pradziada. 


Poza tym, kombinujemy z kaflami - które do kuchni, które do łazienki. Kafle są częściowo kupne oraz darowane, w całości mocno staromodne.

piątek, 11 kwietnia 2014

Tajemnice i zagadki

Ostatnio byliśmy na etapie rozwiązywania kilku zagadek. Chciałem wrócić do wielkości i umiejscowienia okien oryginalnych. Okazało się jednak, że to nie takie proste. W części gdzie obecnie znajduje się kuchnia, a pod schodami komórka to pomieszczenie składające się z wąskich filarów grubego muru oraz wnęk. Gdzieniegdzie wnęki te są zamurowane ale jest to mur dosyć marnej jakości. W innych miejscach natomiast wnęki są widoczne. Czemu służyły? Nie wiem. Na początku kiedy je zauważyłem w komórce myślałem, że to celowy zabieg aby mieć chłodne pomieszczenie do przechowywania produktów. Teraz po odsłonięciu tynków nie jestem tego taki pewien, bo sąsiednie wnęki są zamurowane. To znaczy, że pierwotnie miały swój określony cel. Dziadek Majster twierdzi, że to wcale nie musiał być od początku dom mieszkalny. Mogła to być obora z częścią gospodarczą. Ciężko powiedzieć....


Rozmiar okien wymierzyłem u sąsiada ale odkryliśmy także zamurowane miejsce po oknie, które odpowiada tym wymiarom. Nadproże jest w formie łuku.


Ostatecznie od strony frontowej powinny być chyba 3 okna. Tak wynikałoby z proporcji. Obecne były wstawione prawdopodobnie w latach 60-70 tych. Po naszej rekonstrukcji front będzie wyglądał mniej więcej tak (ganek oczywiście zniknie, w jego miejsce stanie coś na kształt lauby charakterystycznej dla Śląska Opolskiego i również naszych rejonów przed wojną).


piątek, 28 marca 2014

Zdjęć kwiatów nie będzie (jeszcze)

Milord twierdzi, że kiełkują - kwiaty w typie łąki, tak jak lubimy. Między ostami a żużlem.
Z nowości, coś wielkiego i zielonego pojawiło się w ogrodzie:



Wewnątrz ekipa wyburzyła walącą się ściankę, zerwała paskudne zawilgocone pseudokasetony i odsłoniła drewniane belki na suficie:




I chwilowo nie posiadamy schodów:


Za to pojawiają się instalacje i takie tam różne szykany.

niedziela, 16 marca 2014

Co znalazł Milord za studnią?

Tabliczka, na pierwszy rzut oka miedziana, około 10cm na 8cm, była ukryta pod płytami i stosem kafli, które Milord usiłował ogarnąć i posprzątać oraz coś tam zagrabić, w ramach przedwiosennych porządków.



niedziela, 9 marca 2014

wiosna tuż, tuż

Co prawda niewiele się zmienia na Maja ale zakwitła właśnie leszczyna oznajmiając tym samym, że wiosna tuż, tuż...


Pora wznowić zawieszone na zimę prace oraz uporządkować obejście. Niektóre projekty również czekają na realizację, np. parasol z postumentem z beczki (projekt, którego realizację rozpocząłem już jesienią...)


Witaj wiosno!

czwartek, 20 lutego 2014

przedwiośnie in the air

Domek jest, nikt go nie ukradł, w przeciwieństwie do scyzoryka, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Ogrodu też nie ma, ale to dlatego, że jeszcze się tym nie zajęliśmy, zaś z zaginięciem tegorocznej zimy nie mamy absolutnie nic wspólnego.


Teraz zwozimy na wioskę pierdyliony mniej lub bardziej starych sprzętów, własnych i nie tylko, bo ludzie wyrzucają zastanawiająco fajne, sprawne i ładne rzeczy. Na przykład stolik, idealny do kontemplacji okolicy przy kawce. Albo do pisania bestselleru - jak kto woli.


Można powiedzieć, że teraz nabieramy dystansu, oswajamy się i powoli szykujemy do prac wiosennych. Szykuje się m.in. niezłe szambo :)


Ten widok to ogromny kontrast w porównaniu z tym, co teraz mamy za oknem w samym centrum city. Uspokaja i pozwala wierzyć, że marzenia kiedyś się spełnią.